Nie mam pomysłu co tu napisać....

środa, 23 lipca 2014

AiS Prolog

Ohayo :)
Rozdział miał być dodany w sobotę, no a cóż...jest czwartek, jak narazie ósma rano...
Ciekawi mnie czy ktoś przeczyta tą notkę.
Oto proluge AiS, Senriego i... no, na pewno jakiegoś chłopaka:)
Przepraszam za tak mało tekstu oraz ewentualne błędy i życzę miłego czytania. Poproszę o komentarze:3




-Czemu nie odpisujesz?-szepnąłem cicho wpatrując się w ekran swojego telefonu komórkowego. Siedziałem na tylnych siedzeniach czarnego jeppa, prawym w kącie, przy oknie. Zasmucony zastanawiałem się,a jednocześnie obserwowałem jak małe kropelki deszczu łączą się w jedną kroplę, po czym ta spływa w dół szyby zostawiając za sobą mokry ślad. Byłem szczupły, przez brak apetytu prawie nic nie jadłem co martwiło mojego ojca i powodowało,że z dnia na dzień chudłem jeszcze bardziej oraz bladłem.
-Jedz Senri.-usłyszałem nagle i zobaczyłem przy sobie swojego ojca z dużą bułką w prawej dłoni.
-Tato,ja nie jestem głodny.-wymamrotałem pod nosem. Spojrzałem się błagalnym wzrokiem na mężczyznę,ale to i tak nic nie pomogło.
-Musisz coś zjeść.Nie jadłeś nic od wczoraj.-odpowiedział brunet.-Albo sam jesz,albo cie pokarmię.
-Sam zjem.- wyjęczałem cicho.
Zabrałem bułkę z rąk ojca i odwinąłem serberko.Ze zmarszczonymi brwiami patrzyłem na szynkę oraz ser żółty,ale później ugryzłem w zastanowieniu,wracając do obserwacji kropel deszczu.Brunet usiadł z przodu za kierownica i włożył kluczyki do stacyjki.Rozglądnął się jeszcze po samochodzie tak, jakby czegoś szukał, ale najwidoczniej później machnął na to ręką, ponieważ zapiął pas. Gdy ruszyliśmy kilka błyskawic przecieło czarne chmury,a ja skuliłem się na siedzeniu i okryłem się miękkim kocem. Nienawidziłem burzy.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi?-powiedział Ichru, zerkajac na mnie przez ramię.-Od dwóch tygodni siedzisz cicho,nie odzywasz się, jesteś markotny.
- Nie ważne tato.- wymruczałem jeszcze bardziej kuląc się na siedzeniu. Położyłem dłonie na telefonie mocno przyciskając go do siebie.-To są moje sprawy i mo...- Zaciąłem się przy ostatnich słowach uważnie patrząc na mężczyznę.
- Twojego chłopaka. Mówisz tak, jakbym o tym nie wiedział.- dokończył za mnie Ichiru. Włączył kierunkowzkaz i skręcił w lewo.
- Ale s-skąd ty to..?-jęknąłem. Spojrzałem speszony w okno chcąc ukryć swoje rumieńce przed ojcem."Twojego chłopaka". To naprawdę słodko zabrzmiało.
- Skąd ja to wiem..?- mruknął pod nosem zamyślając się na chwilę.-Wiesz, no nie trudno zauważyć dwóch chłopaków idących po parku i trzymających się za ręce albo siedzących na ławce w porcie, namiętnie się obsciskujacych...- Ichiru wygłosił to zdanie jak przemowę przed końcem świata. Spojrzał przez ramię na mnie po czym znów odwrócił się i bacznie obserwował całą jezdnię.-Senri, wiem, że ciebie to zaskoczyło, ale dla mnie to też był wielki szok, gdy was zobaczyłem. Miałem ochotę zlać tego chłopaka po mordzie, dlatego, że z mojego kochanego,małego synka zrobił biseksualistę, albo może i geja.- kontynuował dalej mężczyzna.- Przyszłem wtedy do domu i czekałem aż przyjdziesz dopóki nie uświadomiłem sobie, że mój mały, kochany synek ma już prawie szesnaście lat. Senri, ufam ci całkowicie i choć czasami robisz spektakularne pomyłki, wiem, że jesteś bardzo mądrym chłopakiem. Zdaję sobie sprawę z tego, że kochasz tamtego osiemnastolatka, ale....
- A-ale co, tato..?-odezwałem się.
-  Czy on też ciebie kocha?- zapytał cicho mężczyzna mocno ściskając kierownicę. Próbował mi coś wytłumaczyć, jak najdelikatniej. Idiotyczne.
- Tak...chyba tak.-powiedziałem w zastanowieniu.- Tak, na pewno..! Akira mówił mi to, powtarzał ciągle. Cały czas..!
- Chcesz do niego zadzwonić?-zaproponował Ichiru wyciągając z kieszeni komórkę.- Z mojego możesz. Mam darmowe minuty do wszystkich sieci.
-Naprawdę mogę?- ucieszyłem się i o mało co nie wskoczyłem na mężczyznę.- Taaak, dzięki tatku!
- Senri uważaj, przecież ja prowadzę!-Wrzasnął Ichiru spowrotem przejeżdżając samochodem na prawidłowy pas jezdni.
- Nie stresuj się tak staruszku.-Zachichotałem cicho.
Wziąłem telefon komórkowy Ichiru i odblokowałem ekran dotykowy, szybciutko wpisując numer Kanae. Już kilkanaście razy próbowałem się dodzwonić do ukochanego, ale ten nie odbierał. Gdy pojawił się sygnał znów straciłem nadzieję na to, że się do niego dodzwoni.
- Haloo....?-rozległ się po dwóch sygnałach lekko znajomy,ale kojący dla mnie głos.
- Kanae...- odezwałem się po chwili ciszy. - To ja, Senri.
- Coś się stało?- zapytał Kanae. Jego ton się nieco zmienił. Mówił wyraźniej, głośniej. Inaczej.
- Nie, nic się nie stało. Hey, dlaczego nie odbierasz jak do ciebie dzwonię, nie odpisujesz...w ogóle się do mnie nie odzywasz.- powiedziałem to najciszej jak mógł tak, jakby nawet przed sobą chciałem zataic ten fakt.
- Przepraszam Senri. Mam dużo nauki, jeszcze dodatkowo muszę chodzić do pracy. Nie wyrabiam się z tym wszystkim.- odparł osiemnastolatek. Ichiru słysząc rozmowę tylko mruknął coś pod nosem i wrócił do kierowania pojazdem.- Ponad to, muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego..?-zainteresowałem się wygodnie opierając głowę o okno. Poluzował nieco pas bezpieczeństwa.
- Senri, ale obiecaj mi coś.
- Co mam obiecać?
- Że mimo wszystko zawsze będziemy przyjaciółmi...- powiedział szybko osiemnastolatek tak, jakby te słowa nie chciały przejść przez jego gardło.- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję ci to Kanae.- westchnąłem. Nie wiedziałem co chłopak chciał mi powiedzieć, ale orientowałem się w tym, że to będzie dla nas obu bardzo trudne do przejścia.
- Senri ja....Zakochałem się...-na te słowa skuliłem się i owinąłem się kocem tak, jakbym co najmniej chciał się udusić. Przynajmniej tak to wyglądało.- Chciałbym być z nim... on też mnie kocha.
- J-ja...rozumiem...Kanae.- odpowiedziałem cichutko. Czułem jak moje oczy napełniają się gorzkimi łzami.- Rozumiem.
-Pozwolisz mi z nim być..?- zapytał nieśmiało Kanae, nie wiedząc jak inaczej się o to zapytać.
- To twój wybór. Jeśli wybierzesz go, nie będziesz mógł mieć mnie. I na odwrót.- wymruczałem pod nosem ocierajac policzek z łzy.- Jesteśmy już tylko przyjaciółmi, tak?
- Tak Senri.- odparł cicho Kanae.- Przykro mi, że nam nie wyszło. Nie chciałem cie kłamać, dlatego mówię ci to teraz, od razu.
- Rozumiem, ale przepraszam muszę juz kończyć.- skłamałem.- Porozmawiamy później?
- Możemy, jeśli będziesz chciał, a ja jeżeli wyrobię się z nauką i pracą.
- Cieszę się. Do usłyszenia.-odparłem szybko i od razu rozłączyłem się nie czekając na odpowiedz.
Położyłem telefon komórkowy w schowku koło ojca, po czym znów wygodnie ułożyłem się, a raczej skuliłem na siedzeniach. Po obu moich policzkach spłyneły łzy i zacząłem cicho płakać. Ichiru słysząc mój szloch nieco zmarszczył brwi, nie wiedząc co ma powiedzieć. Spojrzał na mnie przez ramię i wolną rękę na chwilę położył na mojej nodze.
-Senri, nie płacz...- szepnął cicho mężczyzna. Znów położył obie dłonie na kierownicy, ale co jakiś czas patrzył na mnie w lusterku.
- J-jak mam nie płakać, co?-wyksztusiłem przez łzy. Otarłem rękawem bluzy łzy z policzków, a później delikatnie przetarłem nią oczy.-Kochałem go i nadal kocham...a on zakochał się...w ja..kimś.. chłopaku...
- Kochać to także umieć się rozstać.- zacytował Ichiru.- Umieć pozwolić komuś odejść,nawet
jeśli darzy się go wielkim uczuciem
Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu
zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.- spojrzał na mnie, a patrzyłem się na niego spod koca, swoimi szeroko otwartymi zielonymi oczkami. Uśmiechnął się trochę w moją stronę.-Taką zasadą kierowałem się, gdy twoja matka zdecydowała się odejść ode mnie.Chciała jechać, zwiedzać świat. Uważała,że mąż i dziecko tylko utrudnią jej spełnianie swoich marzeń.
- I co z nią teraz?-zainteresowałem się, na chwilę odrywając swe myśli od ukochanego.
- Nie wiem czy już przejrzała na oczy, czy jeszcze nie. Podobno znalazła sobie męża, który też lubi podróże, tak samo jak ona. Ja cieszę się, że mam ciebie Senri i chcę twojego szczęścia...zrozum, jako nastolatkowie jesteście teraz w trudnym wieku. Mogą się wam podobać i dziewczyny ,i chłopcy. Dopiero teraz naprawdę dorastacie, a to jest bardzo trudny okres czasu ponieważ zmieniają się wasze charaktery, zainteresowania, poglądy na świat.
-Co ma to do tego..?- zapytałem cicho. Pociągłem nosem i wtuliłem się w ciepły, szary koc.
- Jest tysiące chłopaków, dziewczyn, którzy mają zawody miłosne. Uwierz mi, ja też takie miałem. Przejdziesz przez całą rozpacz,dotkniesz całym ciałem dna, odbijesz się od niego aż w końcu wypłyniesz na powierzchnię.
- Czyli...?- wymruczałem pod nosem wpatrując się w ciemno brązowe włosy swojego ojca.
- Musisz sam to zrozumieć.- odpowiedział Ichiru.
Bardzo zrezygnowany mocno wtuliłem się w ciepły koc. Położyłem głowę tuż przy oknie i zamknąłem oczy by ukryć spływające z nich łzy. Zakryłem twarz dłonią. Mój oddech ustabilizował się dopiero wtedy, gdy zasnąłem.

sobota, 12 lipca 2014

Ohayo

Witam wszystkich obecnych oraz tych których tu nie ma, mam nadzieję, że czytelnicy tego bloga nie zawiodą się, i na autorce( tak, to ja:) i na opowiadaniach. Zamierzam tu opisywać zabawne historyjki związków męsko męskich, tak zwane yaoi, jak kto woli. Opisywane sytuacje mogą być drastycznie, romantyczne, albo takie na jakie będę miała ochotę. Wszystko będę pisać i wymyślać, z pomocą mojego braciszka, mam nadzieję, że hasła do bloga nie zapomnę. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość:3
Notki postaram się dodawać co tydzień, chyba w soboty jakby nie mam, nie wiem, jestem osobą niezdecydowaną.
O błędach w opowiadaniach proszę mnie informować w komentarzach, tak samo proszę o opinię czytelników, liczę na szczere:3
Do następnej soboty. Louise, Louis.